Jakiego uniwersytetu chcemy?

20 lutego 2024 w Auditorium Maximum odbyło się studenckie spotkanie dyskusyjne zatytułowane Jakiego uniwersytetu chcemy? zorganizowane we współpracy z Kołem Naukowym Socjologii Publicznej. Po krótkim wstępie od organizatorów przez prawie dwie godziny głos zabierali uczestnicy i uczestniczki.

Podczas spotkania, w którym uczestniczyło kilkadziesiąt studentów i studentek, głośno wybrzmiały głosy niezadowolenia, szczególnie w dwóch kwestiach: brak niezależnych studenckich środków przekazu oraz przestarzała i nieadekwatna do potrzeb społeczności instytucja samorządu centralnego. Od samego początku padały głosy ubolewające nad rzadkością spotkań studenckich na temat funkcjonowania uniwersytetu i nad niskim poziomem zaangażowania społeczności. Jedynym stosunkowo niezależnym forum wymiany opinii dla społeczności studenckiej UW jest grupa na Facebooku uwawka, która jednak opiera się na humorze, a nie rozwiniętej dyskusji.

Wspomniano o różnicy pomiędzy często szczerze zaangażowanymi samorządami wydziałowymi a wyalienowanym samorządem centralnym. Jako alternatywy padły organizacje niezależne, jak NZS, Inicjatywa Pracownicza czy koła naukowe, które jednak są dużo słabiej umocowane w strukturach uczelni, bez realnego wpływu na procesy decyzyjne. W wyborach samorządowych frekwencja rzadko osiąga dwucyfrowe wyniki, a o parlamencie studentów mało kto w ogóle słyszał. Życie polityczne społeczności studenckiej opiera się na powracających dramach, które wywołują chwilowe poruszenie i brak zorganizowanej reakcji. Jako przykład padł skandal z niedemokratycznymi wyborami do Kolegium Elektorów, który trafił nawet do mediów, lecz w kilka tygodni później, gdy Uczelniana Komisja Wyborcza podtrzymała ich ważność, nie informując o tym publicznie, nie odbiło się to żadnym echem.

Samorząd działa dla samorządu, nie studentów.

Samorząd studencki powstał jako znak sprzeciwu, stworzono samorząd i NZS, żeby studenci mieli glos w sprawach uczelni. Gdy samorząd reprezentuje nie studentów, a górę, to odbiera to sens całej tej instytucji.

Samorząd centralny to młodzieżówka rektoratu.

My trochę sami ze sobą rozmawiamy, jest tu jeden pracownik akademicki, to martwiąca sytuacja.

Powinniśmy się zastanowić jak doszło do tego samorządu centralnego. Odzieczyliśmy ten system po czasach, kiedy to zaangażowanie rzeczywiście coś znaczyło.

Tak, zacznę od tego że nasza komunikacje ssie i jest to prawda, ale ona musi działać z 2 stron. Problemem jest to, że nie zgłaszacie się ze swoimi problemami żeby zobaczyć czy nie ma może czegoś, co możemy zrobić.

Owocem spotkania będzie podsumowujący wnioski z dyskusji tekst, który przygotujemy niedługo.

Dodaj komentarz